Lizzy_Evans

Wśród nas wielu wrogów (2)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

Biała ściana…tylko pustka. Co się dzieje?? Czemu mi tak ciężko..- myślała ciągle Isabell.
Witaj w naszym świecie…Vilandro – odezwał się jakiś nieznany głos.. Głos mężczyzny. Był taki ciepły i przyjazny, że Isabell słuchała go z rozkoszą.
Kim jesteś?- próbowała wyrwać się z transu.
Kimś, kogo dobrze znasz.. Kochałaś mnie.. I ja cię nadal kocham.. – rzekł nieznajomy troskliwym tonem. Isabell znowu nie wiedziała co powiedzieć… Ale gdy odzyskała głowę, zorientowała się, że to może być on…ale jakim cudem znalazła się w śnie Liz?? I czy jest na ziemi?? Te pytania bardzo dręczyły Isabell, ale z tych myśli wyrwał ją ten głos.
Nie pamiętasz mnie kochanie?? To ja Kivar- mówiąc to ukazał się jej w całej swojej postaci. Był przystojny, ale w jego oczach było widać nienawiść i zazdrość. W pewnej chwili Isabell poczuła w sobie siłę aby … aby wyjść ze snu i zostawić go samego z tą pustką. Ale jak mogła to zrobić nie dowiadując się czegoś więcej.
Czemu to robisz? Czemu tak dręczysz Liz? Ona nie ma z nami nic wspólnego! Zostaw ja w spokoju!!!- krzyknęła Isabell czując coraz większy przypływ mocy.
Zostawić ją?? O nie będzie mi potrzebna- zaśmiał się.
Odzyskam Cię Vilandro. Bądź tego pewna- to były ostatnie słowa, które Isabell usłyszła.
Później była tylko pustka i białe ściany.


Poprzednia część Wersja do druku Następna część