Unknown

Shellow (2)

Poprzednia część Wersja do druku Następna część

— Niech pan mnie puści! – krzyknął Max

— Spokojnie, młody człowieku, bo pójdę na policję!

— Co?

— Chcę tylko, abyś przeparkował swój samochód, bo nie wyjadę, a spieszę się na ważne spotkanie!

Wszyscy jakby od razu odżyli, to nie był Pierce. A może to on? Może chciał się upewnić? Ale co?

Max wsiadł do wozu, zapalił i wyjechał, po chwili, gdy facet odjechał Max zaparkował na swoim miejscu. Zaraz podszedł do Liz.

— Gdzie Doug? – zauważył, że chłopak zniknął.

— Uciekł, dał mi to ...

Liz pokazała Maxowi dziwny kryształ. Nagle Max dostał wizję. Widział siebie uciekającego przed stadem wilków, gdy nagle przed nim stanął ten sam człowiek, który kazał przeparkować samochód. Trzymał w ręku pistolet, a po chwili wycelował w Max’a. W tym momencie wizja skończyła się.

— To on ... – szepnął Max

— Jak to Pierce? – pytał gwałtownie Michael.

— Ale nie on, jego brat.

— Skąd wiesz, że to ten gość?

— Gdy dotknąłem tego kryształu, miałem wizję ...

Max wyciągnął z kieszeni kryształ. Michael chwycił go.

— Jakieś wizje? – zapytał Max

— Nie

Tymczasem szeryf Valenti siedział w swoim biurze i czytał jakieś dokumenty, gdy nagle do jego biura wszedł ten facet. Szeryf wstał i uścisnął mu dłoń.

— Nazywam się Thomas Pierce

— Pierce? – zapytał Valenti

— Tak, pochodzę z Las Vegas.

— Czy...

— Tak, mam brata, na pewno go pan zna ...

— Co pana do nas sprowadza, panie Pierce? – przerwał mu szeryf.

— Muszę panu coś pokazać.

Szeryf i Pierce wyszli z biura i wsiedli do samochodu szeryfa. Jechali drogą, przez pustynię, gdy nagle dotarli w rzekome miejsce katastrofy UFO.

— Wie pan, gdzie jesteśmy?

— W miejscu, w którym doszło do katastrofy ... prawdopodobnie.

— Czy widzi pan tamtą skałę? Za nią prawdopodobnie ukryty jest statek. Wierzę, że któreś z nich potrafi go odkryć, tylko nie wiem, kto ma te zdolności.

— O czym pan mówi?

— Dobrze pan wie. Podejrzewa pan, że Max Evans i jego przyjaciele to obcy. Ja mam dowody...

— Jakie?

— Wtedy, gdy rozegrała się ta strzelanina w Crashdown Cafe ... stałem za szybą, wszystko widziałem! Widziałem jak Max Evans uzdrowił Liz Parker!

— Dlaczego mi pan o tym mówi?

— Bo pan może namówić Evans’a, aby to zrobił. Już raz panu zaufał.

Szeryf popatrzał się przenikliwie na Pierce’a i wsiadł do samochodu. Zaraz za nim wsiadł Pierce.

— Jak nie to nie – powiedział – sam go przekonam ...

Odjechali oboje w stronę Roswell.



Liz podawała akurat swoim gościom pierścienie saturna, gdy wszedł Max. Liz podeszła pocałowała go i usiedli przy stoliku w rogu.

— I co?

— Nigdzie nie umiem go znaleźć... Liz, jak przyjdzie to tylko do ciebie, bądź czujna, Douglas może nam dużo powiedzieć.

— Max, ale skąd on wiedział?

— Nie mam pojęcia Liz, póki co musimy być ostrożni...

W tym momencie do kawiarni wszedł Douglas. Rozejrzał się i usiadł obok nich.

— Douglas, gdzie byłeś? – spytał Max

— Nie ważne. Słuchajcie, podsłuchałem rozmowę Pierce’a z Valentim.

— Co? – zareagowali oboje w tym samym czasie.

— Pierce chce, aby Max odkrył skałę, za którą jest statek.

— Ale co ma do tego szeryf?

— Pierce prosił go, aby ciebie przekonał do tego, jednak odmówił. Musisz być czujny Max.

— Doug, co to za kryształ?

— Nie wiem, Topolsky dała mi go bez słowa wyjaśnienia. Dobra, muszę lecieć, bądźcie ostrożni.

Douglas wyszedł szybko z kawiarni, zaraz po nim przyszedł Michael i Isabel. Isabel poszła porozmawiać z Alex’em, a Michael usiadł obok Liz i Max’a. Alex i Isabel siedzieli przy barze.

— Alex, wybacz nie chciałam tego...

— Ja też nie...

— Czy możemy być nadal przyjaciółmi?

— Jasne!!

W tym czasie Michael rozmawiał z Max’em. Max opowiedział mu wszystko i wyszedł z kawiarni. Za rogiem jakiś facet chwycił go mocno za szyję, wciągnął do samochodu i odjechał. Max dokładnie przyjrzał się twarzy porywacza. To był Pierce, najwyraźniej jechał na miejsce katastrofy statku.

Gdy już dojechali, wyszarpał Max’a z samochodu i zaprowadził do skały.

— Wiem, że potrafisz ją otworzyć! – krzyknął Pierce.

— Nie wiem o czym pan mówi.

— Doskonale wiesz, Otwieraj!

Pierce popchnął gwałtownie Max’a, a ten upadł na ziemię. Pierce wyciągnął pistolet i wycelował w Max’a.

— Jeśli nie otworzysz, zabiję cię!

— Nie jestem tym, o kim pan myśli!

— Dobrze wiem kim jesteś, otwieraj!

W tej chwili podjechał samochód szeryfa. Szybko wybiegł z niego i pobiegł w stronę Max’a i Pierce’a.

— Rzuć broń Pierce!

— A jak nie?

— Będę musiał cię aresztować!

— Dobra, ale to wam nie wyjdzie na dobre, jeszcze się zobaczymy!

Pierce schował broń i odszedł. Wsiadł do samochodu i odjechał. Valenti podniósł Max’a, zaprowadził do samochodu i odjechali w kierunku miasta...


Poprzednia część Wersja do druku Następna część